Jak na mieszkankę piernikowego grodu przystało, wpadłam w przedświąteczną obsesję. Wszak już grudzień, miesiąc pierników i makowców. Znalazłam przepis na likier piernikowy na blogu Matki Wariatki (swoją drogą świetna nazwa;)). A że i święta blisko, a i rozgrzać czymś by się przydało, to w naturalnym odruchu postanowiłam ów przepis wypróbować. Trochę zwiększyłam ilości i dodałam odrobinę esencji waniliowej. Likier wyszedł pyszny. Nie jest mdląco słodki, a przyprawy korzenne przypominają o zbliżających się świętach.
Z 0,5 litra wódki wyszło mi prawie 1,5 litra likieru.
Potrzeba:
2,5 czekolady gorzkiej, użyłam 60%,
litr śmietany kremówki,
200 g cukru pudru,
0,5 l dobrej wódki,
1,5 opakowania przyprawy do pierników,
kilka kropel esencji waniliowej.
Przygotowanie:
1. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, aby nie przywierała można dodać odrobinę mleka.
2. Do czekolady dodajemy śmietankę i dokładnie mieszamy. Ja swoją odrobinę podgrzałam, żeby lepiej się połączyła z czekoladą.
3. Przyprawę i cukier puder przesiewamy. Dodajemy do śmietany. Mieszamy i dodajemy esencję wraz z wódką.
4. Przelewamy do buteleczek i trzymamy w lodówce. Termin ważności zależny od silnej woli. ;)
zapas na zimę normalnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
matkaWariatka :)
To się na prezenty rozejdzie. ;)
OdpowiedzUsuńZrobiłaś likier piernikowy i nie zaprosiłaś przyjaciół na degustację? Oj, ja ci to popamiętam! A przepis zachomikuję, wydaje się przecudny :)
OdpowiedzUsuńOtóż Ty ostatnio w rozjazdach, ja mam weekend zajęty. A on musi się przegryźć. Planowałam przynieść na urodziny Ali. ;)
Usuń