Najlepszym prezentem dla bibliologa jest książka. I choć krąży pogłoska, że nie powinno kupować się specjaliście książek z jego dziedziny - to ja uwielbiam dostawać książki. Zwłaszcza te trafione. A pięknie wydana książka kucharska z pewnością należy do trafionych prezentów. ;)
"Książka kucharska włoskiej Mamy. Prawdziwie domowa kuchnia" to podróż w domowe pielesze każdego Włocha ceniącego domowe jedzenie. To nie tylko książka kucharska - to książkowa wersja starych zeszytów babci, które w dzieciństwie oglądało się z fascynacją. Ale do rzeczy.
W pierwszej kolejności oczarowuje piękna szata graficzna - w pastelowej tonacji, pełna lekkości i elegancji. Książka stylizowana jest na kolażowy notatnik (choć format raczej albumowy) z przepisami (dosyć niecodzienny, jakby pisany na najlepszej papeterii), w równej mierze okraszonymi zdjęciami, poradami, jak i anegdotami.
Początkowo przyciąga wzrok wyklejka w róże ogrodowe, które kojarzą się z babcinym domkiem, zadbanymi rabatkami i pysznościami serwowanymi na podwieczorek. Cała publikacja utrzymana jest w podobnym tomie. I choć można mieć słuszne podejrzenia, że "autorka" jest dziełem opracowania zbiorowego, to jednak już na wstępie nas oczaruje.
A właśnie - wstęp. Opowiada on historię statecznej Włoszki, która całe życie poświęciła na karmienie innych, a to rodzinę, a to risotto na zawody kulinarne przeprowadzane pomiędzy wsiami, czy też na coroczną fiestę. Wyobraźnia podsuwa nam obraz kobiety, która spędziła nad patelnią z pół wieku. Rodzi to poczucie szacunku dla kogoś takiego. Co autorzy jeszcze podkreślają we wstępie: "dobra mama warta jest stu nauczycieli". Czego dokładnie nauczy nas "dobra mama", pewnie zapytacie? Tego co każda gotująca mama - prostych dań na szybkie zapełnienie brzucha, jak i wykwintnych potraw, aby móc zaimponować gościom. ;) Co zresztą doskonale widać w samym spisie treści. Mamy tu potrawy na proste kolacje, specjalne okazje, na leniwe dni (absolutnie mój ulubiony dział), na piknikowe dania i na pyszne wypieki. Stanowczo podoba mi się odejście od tradycyjnego podziału: zupy, drugie dania, desery.
Osobiście dopiero zaczynam testować przepisy z tej publikacji, choć urzekła mnie zupa chlebowo-pomidorowa, czy klopsy ze szpinakiem i ricottą. Jednak same zdjęcia zachęcają do przygotowania wszystkiego po kolei. Jedynym mankamentem może być problem ze zdobyciem niektórych składników (np. świeże kalmary). Jednak takich przepisów nie znajdziemy tu zbyt wiele.
A na koniec kilka przykładów smakowitości z książki (kto ma dobry wzrok, to i przepis odczyta). ;)
Info:
Książka kucharska włoskiej Mamy/ opracowanie zbiorowe;
wyd.: Firma Księgarska Olesiejuk,
rok wydania: 2011,
221 stron,
oprawa twarda,
format: 28x47 cm,
cena: ok. 30 zł.
0 komentarze:
Prześlij komentarz