Macie takie dni, gdy organizm krzyczy: "słodyczy!"? Ja miewam je dosyć często. Obecnie leżę z grypą, a mój dziad borowy poszedł do pracy. I zostałam sama w domu na pastwę pustej (bez-cukrowej) lodówki. A że jak człowiek chory, to wymyśla jak baba w ciąży - powstał zatem deser łączący moje ulubione smakołyki, tj. pieczone jabłka, ciasto z kaszą manną i tosty z konfiturą kasztanową.
Krem z kaszy manny podrasowany cytryną świetnie łączy się z pieczonym jabłkiem. A konfitura z kasztanów to już tylko przysłowiowa wisienka na torcie. I od razu przyjemniej się znosi leżakowanie.
Pieczone jabłka z kremem cytrynowym i konfiturą kasztanową
Składniki:
2 winne jabłuszka,
1/2 szklanki mleka,
3 łyżki kaszy manny,
2 łyżki cukru,
1/4 kostki margaryny,
skórka z 1 cytryny i sok z połowy,
2 łyżeczki konfitury kasztanowej* (albo śliwkowej, nutelli - czy co tam tylko lubicie).
1. Ściąć z jabłek kapelusze. Wydrążyć pestki łyżką. Natrzeć sokiem z cytryny i piec ok. 20 minut w 160`C.
2. Mleko zagotować. Dodać cukier i kaszę. Cały czas mieszać, aż do zgęstnienia masy.
3. Dodać startą skórkę z cytryny, pozostały sok i margarynę do kaszki. Mieszać, dopóki kasza jest ciepła.
4. Upieczone jabłka wypełnić masą z kaszki, dodać kleks z konfitury i przykryć uciętym kapeluszem.
5. Można podawać na ciepło, jak i na zimno.
Smacznego!
*Deser z dedykacją dla Pawła, z podziękowaniem za konfitury z Korsyki. ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz