Na wstępie chcę zaznaczyć, że marnuję mnóstwo czasu na blogach. W większości kulinarnych. Uwielbiam gotować i wciąż szukam inspiracji. A wiadomo, że jak student biedny to i kreatywny być musi. Tytuł bloga zaczerpnięty od mojej przyjaciółki Ani, która wciąż śmieje się z mojej biednej Suwalszczyzny. Misiów polarnych w sadzie jeszcze nie mam, ale jak tak dalej z zimami będzie, to kto wie. Jak na razie dobrze mi w Toruniu, a na polską Syberię zaglądam okazjonalnie. Tęsknię za tamtejszym jedzeniem. Tu gotuje się na szybko. Inaczej. A przecież kuchnia kresowa jest taka rozmaita i smakowita. Aż żal, że tak mało osób jej smakowało.
Mój wybranek stwierdził, że gotuję dobrze, że pomysł na bloga jest fajny. Ale tu jest tyle dziewczyn, które gotują tak świetnie. Cóż, zobaczymy co mi z tego wyjdzie. Postaram się udostępnić babcine i mamine przepisy. Swoje poczynania też udokumentuję. Ale, ale. To nie będzie tylko blog o gotowaniu. Dużo o książkach, muzyce i różnych durnotach zajmujących mój czas i głowę.
A na miły początek faszerowane pomidory.
[Szykuję kolację pożegnalną dla Lamurka, by osłodzić mu kilkudniową rozłąkę.]
Porcja na 2 głodne osoby.
Potrzebne:
4 twarde pomidory średniej wielkości,
sos winegret (lub wersja z czosnkowym sosem też jest pyszna),
4 jajka,
pół kostki fety,
koperek,
masło,
sól i pieprz.
Przygotowanie:
Ściąć pomidorom kapelusz i wydrążyć je łyżką. Puste pomidory posmarować od środka winegretem. Wbić do środka jajko, oprószyć solą i pieprzem. Posypać pokruszoną fetą i wiórkami masła. Piec 10-15 minut ( w zależności od kondycji pomidora i wydajności piekarnika) w 180`C.
Gotowe posypać posiekanym koperkiem.
Bon Appétit!
Mój wybranek stwierdził, że gotuję dobrze, że pomysł na bloga jest fajny. Ale tu jest tyle dziewczyn, które gotują tak świetnie. Cóż, zobaczymy co mi z tego wyjdzie. Postaram się udostępnić babcine i mamine przepisy. Swoje poczynania też udokumentuję. Ale, ale. To nie będzie tylko blog o gotowaniu. Dużo o książkach, muzyce i różnych durnotach zajmujących mój czas i głowę.
A na miły początek faszerowane pomidory.
[Szykuję kolację pożegnalną dla Lamurka, by osłodzić mu kilkudniową rozłąkę.]
Porcja na 2 głodne osoby.
Potrzebne:
4 twarde pomidory średniej wielkości,
sos winegret (lub wersja z czosnkowym sosem też jest pyszna),
4 jajka,
pół kostki fety,
koperek,
masło,
sól i pieprz.
Przygotowanie:
Ściąć pomidorom kapelusz i wydrążyć je łyżką. Puste pomidory posmarować od środka winegretem. Wbić do środka jajko, oprószyć solą i pieprzem. Posypać pokruszoną fetą i wiórkami masła. Piec 10-15 minut ( w zależności od kondycji pomidora i wydajności piekarnika) w 180`C.
Gotowe posypać posiekanym koperkiem.
Bon Appétit!
Pomidorki! Z chęcią kiedyś do ciebie na nie wpadnę, bo M. pomidorów nie lubi, a dla siebie samej robić nie będę.
OdpowiedzUsuńI, gwoli ścisłości, nie śmieję się z twojej biednej Suwalszczyzny. Śmieję się z twojej Syberii, Rosji i karmienia niedźwiedzi.
Btw, ładne tło. Też takie miałam swego czasu :D
Napisałaś droga koleżanko , że na głodne dwie osoby, ale zapewne zjadłaś 1 a Lamurek resztę ;p.Wygląda smakowicie :D też chce i z Anat się piszę na wizytę u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńzdecydowanie jestem na tak:D
OdpowiedzUsuń